Dobre wieści dla chorych z rzadkim nowotworem układu pokarmowego

Wydłużenie terapii tzw. celowanej z roku do trzech lat zmniejsza o 55 proc. ryzyko zgonu u pacjentów, którym wycięto złośliwy nowotwór układu pokarmowego określany w skrócie jako GIST – wykazały badania fińsko-niemieckie. W grupie chorych, którym po operacji wycięcia guza przez trzy lata podawano lek o nazwie imatynib aż 92 proc. przeżywało blisko 5 lat. Ze względu na tak dobre wyniki badania te zaprezentowano na sesji plenarnej 47. dorocznego spotkania Amerykańskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej (ASCO), które odbywało się w dniach 3-7 czerwca w Chicago.

RZADKIE NOWOTWORY

Jak przypomniał w rozmowie z PAP prof. Piotr Rutkowski, kierujący Kliniką Nowotworów Tkanek Miękkich, Kości i Czerniaków w Centrum Onkologii-Instytucie w Warszawie, GIST to inaczej nowotwory podścieliskowe przewodu pokarmowego, które najczęściej rozwijają się w żołądku lub jelicie cienkim. Zalicza się je do mięsaków, tj. grupy nowotworów złośliwych wywodzących się z tkanki łącznej, do której należą m.in. mięśnie, tkanka tłuszczowa, podścielisko przewodu pokarmowego, kości. Nie są to raki, gdyż nie wywodzą się z komórek nabłonkowych.

Rozróżnia się z grubsza 40 podtypów mięsaków, które lokalizują się w różnych narządach i mają bardzo skomplikowane nazwy. Są one bardzo rzadkie – stanowią ok. 1 proc. nowotworów złośliwych u dorosłych.

„GIST zachowują się w różny sposób i mają różny potencjał złośliwości. Niektóre liczą zaledwie kilka milimetrów średnicy i są w zasadzie łagodne, nie skracają życia” – tłumaczył na konferencji prasowej w Chicago Heikki Joensuu z Centralnego Szpitala Uniwersytetu w Helsinkach, kierujący najnowszymi badaniami. Według niego, są one obecne w układzie pokarmowym nawet u 30 proc. ludzi w średnim i starszym wieku.

Ale, z czasem niektóre z nich zaczynają rosnąć, tworząc duże guzy o średnicy kilku centymetrów, groźne dla życia. Usuwa się je operacyjnie.

Jak przypomniał Joensuu, w 2009 r. na łamach pisma „Lancet” pojawiła się praca sugerująca, że jeśli pacjentom po takiej operacji przez rok będzie się podawać lek o nazwie imatynib (słynny Glivec, który zmienił losy chorych na przewlekłą białaczkę szpikową) to można znacznie zmniejszyć ryzyko nawrotu choroby nowotworowej.

Imatynib jest jednym z pierwszych tzw. leków celowanych, tj. działających u pacjentów, którzy posiadają specyficzne mutacje odpowiedzialne za rozwój nowotworu. U ok. 90 proc. chorych z guzami GIST zmutowane są dwa geny – gen kodujący kinazę tyrozynową KIT oraz gen receptora alfa płytkopochodnego czynnika wzrostu (PDGFR-alfa). Imatynib blokuje nieprawidłowe białka powstające w wyniku tych mutacji.

„Lek ten jest dostępny od 10 lat i wykazał ogromną skuteczność w leczeniu pacjentów z zaawansowanymi guzami GIST, dającymi przerzuty. Szacuje się, że wydłużył ich przeżycie 4-5 razy” – przypomniał prof. Rutkowski. Zanim imatynib się pojawił, tj. przed rokiem 2000, tylko połowa tych chorych przeżywała rok. Obecnie połowa przeżywa 5 lat i więcej.

Mało jest takich sukcesów w onkologii, ocenił specjalista.

DŁUŻEJ ZNACZY LEPIEJ

Najnowsze badania z imatynibem zaprezentowane w Chicago przyniosły również bardzo spektakularne efekty.

Objęły one 400 pacjentów po operacyjnym usunięciu GIST, bez przerzutów, ale z podwyższonym ryzykiem nawrotu choroby. Część z nich przydzielono losowo do grupy, która otrzymywała imatynib uzupełniająco przez rok, a część do grupy zażywającej go przez 3 lata (codziennie 4 tabletki po 100 mg. Stan zdrowia pacjentów śledzono średnio przez 4,5 roku.

Okazało się, że wydłużenie terapii zmniejszało o 54 proc. ryzyko nawrotu nowotworu. Po blisko 5 latach nie stwierdzono go u 65,6 proc. pacjentów stosujących lek dłużej i u 47,9 proc. zażywających go przez rok.

„Ale jeszcze ważniejszy był wpływ dłuższej terapii na całkowite przeżycie pacjentów” – podkreślił Joensuu. Aż 92 proc. pacjentów stosujących imatynib przez 3 lata przeżywała 5 lat, podczas gdy w grupie zażywającej go przez rok było to 81,7 proc. Jak wyliczyli badacze, dłuższa terapia obniżała ryzyko zgonu o 55 proc.

Co ważne, lek był generalnie dobrze tolerowany. Wśród najczęstszych działań niepożądanych znalazły się: niedokrwistość, zmęczenie, nudności, puchnięcie powiek, drętwienie mięśni. Z powodu tych objawów z terapii zrezygnowało ok. 8 proc. chorych stosujących lek przez rok i 14 proc. chorych w grupie leczonej dłużej.

Jak przypomniał prof. Rutkowski, gdy u chorych na GIST przestaje działać imatynib stosuje się lek tzw. drugiego rzutu, tj. sunitynib.

Według specjalisty, w Chicago zaprezentowano też bardzo obiecujące wyniki badań nad lekiem o nazwie regorafenib. Może on być szansą dla chorych, u których pojawiła się oporność na dwa wcześniejsze leki. W tej chwili trwa badanie 3 fazy regorafenibu, do którego rekrutacja prowadzona jest również w Polsce, podkreślił prof. Rutkowski.

DIABEŁ TKWI W SZCZEGÓŁACH

Jak zaznaczył, pod względem wyników leczenia chorych na GIST Polska nie odbiega od krajów Europy Zachodniej. „System leczenia tych pacjentów jest dobrze zorganizowany, mają oni dostęp do nowoczesnej terapii oraz do analizy mutacji” – wyjaśnił onkolog.

Podkreślił zarazem, że również u chorych na inne mięsaki można uzyskać bardzo dobre efekty terapii, tj. wyleczenie w ok. 70 proc. przypadków. Nowotwory te leczy się w sposób skojarzony – czyli chirurgicznie, a także radioterapią bądź chemioterapią. Ale, ponieważ są one bardzo rzadkie muszą być leczone w ośrodkach bardzo wyspecjalizowanych. W mniejszych placówkach, z braku pacjentów trudniej zdobyć odpowiednie doświadczenie.

Zdaniem prof. Rutkowskiego, obecnie w onkologii obserwuje się trend wyodrębniania specyficznych podtypów różnych nowotworów, nawet tak częstych jak rak płuca. W ten sposób coraz więcej nowotworów staje się rzadkimi. Przykładem może być niedrobnokomórkowy rak płuca związany z mutacją w genie kinazy tyrozynowej ALK. Stanowi on ok. 5 proc. wszystkich złośliwych guzów płuca. Na dorocznym spotkaniu ASCO w 2010 r. przedstawiono badania, z których wynika, że w tej grupie chorych szczególnie dobre efekty mogą przynieść inhibitory zmienionej kinazy ALK, takie jak lek o nazwie chemicznej crizotinib.

„Postęp w onkologii polega właśnie na takiej indywidualizacji terapii, dobranej do danego typu nowotworu, mutacji obecnych w jego komórkach oraz cech biologicznych samego pacjenta, jak np. metabolizm leków” – podsumował prof. Rutkowski.

PAP – Nauka w Polsce, Joanna Morga

krf/bsz

www.naukawpolsce.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *