E-papierosy ofiarą manipulacji!

Największa europejska sieć sprzedaży e-papierosów eSmokingWORLD zapowiedziała, że wystąpi na drogę sądową przeciwko francuskiej agencji informacyjnej, która pod koniec listopada ub. roku opublikowała informację „E-papierosy dziesięciokrotnie bardziej rakotwórcze niż zwykłe”. Opisując wyniki badań przeprowadzone przez japońskich naukowców z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego, autorzy informacji stwierdzili m.in. że „Opary papierosów elektronicznych zawierają substancje rakotwórcze w ilościach często dużo większych niż dym tytoniowy”. Depesza agencji stała się źródłem wielu publikacji na ten temat, które lawinowo pojawiły się w mediach europejskich.

Firma obawia się, że publikacja newsa AFP może mieć negatywny wpływ na opinie instytucji rządowych, które we wszystkich krajach UE są obecnie na półmetku zaawansowanych prac legislacyjnych związanych z implementacją Dyrektywy Tytoniowej, jaka będzie miała kluczowy wpływ na przyszłość całej branży. – W tym kontekście publikacja informacji AFP teraz jest bardzo niebezpieczna i ma swój konkretny wymiar gospodarczy, nawet jeśli zawiera tezy, których nie da się obronić z naukowego punktu widzenia i sprzeczne z obiektywną analizą wyników badań, które rzekomo prezentowała – mówi Public Affairs eSmokingWORLD, Jerzy Jurczyński.

eSmokingWORLD ujawniła, że badania, na które powołała się francuska agencja zostały przeprowadzone i opublikowane w Analytical Sciences przez japoński Narodowy Instytutu Zdrowia Publicznego już ponad rok temu w grudniu 2013. – Dotarliśmy do badań przeprowadzonych w Japonii, o których pisała AFP. Badacze wykryli w aerozolu e-papierosa tylko jeden związek klasyfikowany przez Międzynarodową Agencję do Badań nad Rakiem (IARC) jako związek o udowodnionym działaniu rakotwórczym na człowieka. Jest nim formaldehyd – związek, który notabene powszechnie występuje w naszym otoczeniu w niewielkich stężeniach. Mówienie więc w informacji AFP o rzekomej obecności „substancji rakotwórczych” w liczbie mnogiej jest czystą dezinformacją. Dziwnym trafem AFP zapomniała też dodać, że w e-papierosach nie występuje proces spalania tytoniu i nie ma w nich na przykład zabójczego tlenku węgla. – mówi Jerzy Jurczyński z eSmokingWORLD.

eSmokingWORLD podkreśla, że w raporcie z badania japońskiego Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego, na które powoływała się AFP, wyraźnie napisano, że wysoki poziom formaldehydu stwierdzono tylko w jednym z kilkunastu badanych produktów i to przy przegrzaniu grzałki urządzenia, czyli w warunkach innych, niż normalna eksploatacja dostępnego na rynku e-papierosa. – Nieprzypadkowo w raporcie z badania umieszczono nawet zdjęcie pokazujące spaloną, wręcz zwęgloną, grzałkę testowanego e-papierosa, w którym zarejestrowano zwiększony poziom emitowanego formaldehydu. Wniosek AFP, że problem dotyczy generalnie e-papierosów jest więc absurdalny i równie wiarygodny, jak wnioskowanie, że mycie twarzy ciepłą wodą jest niebezpieczne na podstawie eksperymentów z wrzątkiem… – ironizuje Jerzy Jurczyński.

Zdaniem lidera europejskiego rynku e-papierosów, informacja AFP wykorzystana przez wiele redakcji prasowych w Europie wprowadziła w błąd wszystkich palaczy, którzy rozważają możliwość sięgnięcia po e-papierosy, jako mniej szkodliwą alternatywę. Jak wynika z badań przeprowadzonych w 2014 roku, tylko w Polsce 32% palaczy jest zainteresowanych sięgnięciem po e-papierosy, a obecnie używa ich aż 1,5-1,8 mln osób. Niezależne firmy e-papierosowe, takie jak eSmokingWORLD, prowadzą działalność konkurencyjną wobec koncernów tytoniowych i firm farmaceutycznych produkujących popularne środki służące do zaspokajania głodu nikotynowego.




Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *